Kupiłem swoją (05r)w sierpniu za 21,5k pln. Miałem okazję sprzedać kilka miesięcy później za 30k pln.
Obecnie twierdzę że szukanie na siłę polifta było pomyłką gdyż trwało 2 lata.
Czy bym ( z perspektywy czasu) zmienił. Zdecydowanie nie.
Ale jak miałbym szukać jeszcze raz szukałbym przedlifta TTE z padniętym silnikiem
PS.
Nawet za 40k ciężko kupić s2000.
Właśnie oglądałem jakiś czas temu przed lifta TTE, tanio bardzo był ale z silnikiem coś nie tak było, jeźdźił ale coś chyba nie tak jak powinien, zbierał się zdecydowanie gorzej niż moja MX5. Też zastanawiałem się nad tym czy nie pójść tą drogą, kupić tanią MR2 byle nie bita i prosta i powoli sobie takie auto wypieścić, nawet zakładając na dzień dobry remont silnika. Po-lift z drugiej strony to 6tk, szpera, poprawiona sztywność, poprawiony silnik ( czy tam precat) na dzień dobry.
Trzeba mieć naprawdę ostro zryty łeb, żeby po naklejeniu (gdzie tylko popadnie) samych emblematów i napisów - nazwać TOYOTĘ MR2 - "repliką Ferrari". :-/
Gorzej mógłoby być - tylko jeśli założyli by na nią któryś z tych szpetnych bodykitów "spod znaku" szarżującego rumaka.
Oj tam oj tam sie czepiacie, wyczytał gościu że to auto to 'poor men's Ferrari' i po prostu chciał wrócić do oryginału, bo ktoś przed nim zbezcześcił czarnego ogiera i zmienił na oznaczenia Toyoty. A tfu tfu...